Narada Szefów Rad Powiatowych SLD

Wczoraj (tj. 2 marca 2013 r.) w Warszawie w sali Kolumnowej Sejmu odbyła się narada szefów Rad Powiatowych SLD. W naradzie uczestniczyli również Przewodniczący rad powiatowych SLD                            z województwa warmińsko-mazurskiego.  Główna konkluzja: SLD musi wystawić samodzielną listę do europarlamentu. – Umierać za Janusza Palikota nie będziemy. Dla nas lewicowość to sens naszego życia, a nie pomysł na kolejny interes- zapewniał terenowych działaczy szef Sojuszu Leszek Miller. 

Były premier przypomniał działaczom, że poprzednia dyskusja w tym gronie odbyła się przed rokiem. – Rok temu powiedzieliśmy, że mamy zamiar w ciągu 12 następnych miesięcy doprowadzić do umocnienia Sojuszu, umocnienia lewicowej formacji, która – w co głęboko wierzę, będzie prawdziwą alternatywą dla rządów prawicy w Polsce, która będzie miała atrakcyjne propozycje programowe i społeczny, obywatelski styl działania – mówił  Miller. I dodał: – Budowaliśmy lewicę społeczną, odpowiadającą na lęki i potrzeby ludzi pracy. Byliśmy na czele parlamentarnego frontu przeciwko forsowaniu przez koalicję PO, PSL i Ruch Palikota podwyższeniu wieku emerytalnego i pracy aż do śmierci.

Wraz z OPZZ Sojusz domagał się też podwyższenia płacy minimalnej oraz wprowadzenia trzeciej stawki podatkowej. Wszystkie te działania zostały zauważone. Według ostatniego sondażu TNS OBOP SLD ma – „już po ogłoszeniu konkurencyjnej inicjatywy politycznej” 13 proc. poparcia. – Sojusz z piątej pozycji w wyborach parlamentarnych stał się trzecią siłą polityczną w Polsce z dobrymi perspektywami na rozwój i wzrost poparcia społecznego – mówił z zadowoleniem szef SLD. 

Miller podkreślił, że po ostatnich wyborach do Sejmu roku „wielu złożyło” SLD do „politycznego grobu”. – Wielu publicystów i komentatorów odtrąbiło naszą polityczną śmierć i za chwilę wydawało się, że za chwilę odbędzie się uroczysty pogrzeb. Nie pierwszy zresztą raz – ocenił. I dodał:- Pogłoski o śmierci Sojuszu były jednak przedwczesne i przesadzone. Wstaliśmy z kolan i krok po kroku ciężką pracą odbudowujemy zaufanie obywateli i pozycję polityczną SLD.

W jego przekonaniu jednak „jak wszystko idzie dobrze, to trzeba szykować się na walkę”. – Spotykamy się w czasie próby rozbicia SLD pod hasłem jednoczenia lewicy i reanimacji ledwo żywego Janusza Palikota – podkreślił były premier. 

Szef SLD powiedział też, że żałuje, że oferta współpracy, którą zarząd krajowy SLD wystosował do byłego. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego oraz byłych polityków Sojuszu, została odrzucona. – Ale bardzo się cieszę, że została przyjęta przez inne lewicowe partie, przez związki zawodowe, przez grupy obywateli, z którymi razem będziemy chcieli tworzyć szeroką listę wyborczą, grupującą osoby, partie, co do których lewicowości nie ma nikt wątpliwości – zaznaczył. 
Szef Sojuszu podkreślił, że politycy jego ugrupowania budują „poważną formacje polityczną i „zajmują się polityką na serio, a nie dla zabawy”. – Polityka to nie gra pozorów, to nie teatr, a w każdym razie nie zawsze, w którym można grać raz Hamleta, a raz Dyla Sowizdrzała. W polityce każda maska wcześniej czy później będzie zerwana. Igrzyska z czasem się nudzą, a wtedy ludzie zauważają, że z igrzysk nie ma chleba – mówił Miller. 
I dodał, że lista SLD w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych nie może być „szalupą dla żadnego związku biznesowego i towarzyskiego”. – Nas to nie interesuje. Nie interesuje nas lista dwóch skoków: skoku na SLD, a następnie skoku na mandaty w Parlamencie Europejskim – zaznaczył Miller. 
Pytał też, gdzie dziś są takie inicjatywy jak SdPl Marka Borowskiego, koalicja Lewicy i Demokratów czy centrolewicowy projekt na wybory do europarlamentu z 2009 roku Dariusza Rosatiego. – Gdzie dzisiaj są te partie, co je łączy? Łączy je jedno – nie istnieją, a SLD był, jest i będzie! – zapewniał szef SLD.
Zdaniem Millera najnowsza inicjatywa – Europa Plus jest „jeszcze słabsza, bo nie ma w niej SLD”. – Teraz mówimy: dość złudzeń, nie będziemy waszym koniem pociągowym. Nie będziemy dla nikogo listkiem figowym, paprotką na biurku, czy kwiatkiem do kożucha – stwierdził. I podkreślił, że wybór między SLD a Europą Plus to wybór „między partią suwerenną a niedookreśloną strukturą kierowaną z tylnego siedzenia i wsłuchującą się w pomruki warszawskich salonów”.

Dodaj komentarz